Ogromne, budzące szacunek, opiekuńcze. Takie właśnie wydają się być bernardyny, psy które latami niosły ludziom pomoc i ratowały w sytuacji zagrożenia. Dziś są symbolem bezpieczeństwa i naszym, bo podobnie, jak bernardyny, bonabanco niesie pomoc tym, którzy jej potrzebują.
Jakie są bernardyny? Wywiad z hodowcą
O tym, jakie są w codziennym życiu, co lubią i za co jeszcze możemy je podziwiać zapytaliśmy p. Ninę Krowińską, hodowczynię bernardynów z hodowli Alsani Giants FCI.
bonabanco: Pani Nino, kiedy pierwszy raz mieliśmy się spotkać i porozmawiać, nie udało się, ponieważ była pani w trasie. Rozumiem, że wracała Pani z wystawy?
Pani Nina: Tak, wracaliśmy z Wawrzkowizny, z wystawy krajowej zorganizowanej przez łódzki oddział. Bardzo fajne miejsce, wystawa świetnie zorganizowana. Jak na wydarzenie w pandemii, bernardyny dopisały, było ich 11. Nasze psiaki zgarnęły wszystko, zarówno w kategorii długo-, jak i krótkowłosych. Mało tego, jeszcze bonus — nasz bernardyn stanął na podium spośród psów z II grupy. To dla nas zaszczyt, nie ma co ukrywać — bernardyny są rzadko wybierane na podium. Nie są zbyt popularne, dość specyficzna to rasa i nie dla każdej osoby. Dlatego tym bardziej się cieszę, że nasze psiaki zostały docenione.
b: Gratuluję! Podejrzewam, że duma jest ogromna, tym bardziej że tymi psiakami zajmuje się Pani na co dzień i są to pewnie Pani przyjaciele. To dobry moment, żeby zapytać skąd u Pani miłość do tej rasy? Wspomniała Pani, że są specyficzne, nieczęsto wybierane, także przez rozmiar. Jak to było u Pani?
N: Od dziecka byłam psiarą i kociarą, co się nawinęło na 4 nogach, musiało być moje, a rasę zaszczepiła mi moja mama. Pracowała w domu pomocy społecznej, w którym był bernardyn, prawdopodobnie psi terapeuta. To było w latach 70-tych i 80-tych, kiedy dopiero przyszłam na świat, a historię tego bernardyna opowiadała mi mama. Mówiła o tym, jaki był dostojny, opanowany, majestatyczny, piękny. I tak to we mnie rosło powoli. Wszystkie rasy mi się podobały, szczególne upodobanie miałam do owczarków niemieckich, ale to jednak bernardyny były zawsze w moim sercu. Więc kiedy tylko przyszedł moment, że mogłam pozwolić sobie na zakup psa, to był właśnie bernardyn. I tak w 2002 r. pojawił się u nas pierwszy pies. W roku 2009 kolejny, następny w 2011 roku i tak przybywało ich coraz więcej, aż zebrała się niezła ekipa.
b: Ile piesków liczy hodowla obecnie?
N: W tej chwili mamy 16 bernardynów.
b: O, to rzeczywiście niezłe stadko.
N: Jest co robić, powiem szczerze. Praca na okrągło. Każdy jest potrzebny — począwszy od szczeniąt, po 10-letnich weteranów, każdy ma swoje miejsce w sercu i w domu.
b: Oczywiście! Wspomniała Pani o pierwszym psiaku w 2002 roku. Czy to była pies kupiony z zamiarem rozwijania hodowla, czy raczej pupil?
N: To był mój pierwszy bernardyn. Zaczęłam interesować się wystawami gdzieś w okolicy 2000. Jak tylko dowiedziałam się, że w moim mieściey odbywa się wystawa, jechałam, przyglądałam się pieskom, wzorcom. Wszystkiego dowiadywałam się z książek, m.in. z pierwszej zakupionej pozycji autorstwa pana Marcińca, bo takiego dostępu do internetu jeszcze nie było. O wystawach trzeba było dowiadywać się z gazet. I tak powoli poznawałam hodowców, środowisko i doszłam do wniosku, że to musi być bernardyn, żadna inna rasa. Utwierdziło mnie to całkowicie w tym przekonaniu i właśnie wtedy pojawił się pierwszy bernardyn do kochania. Mogłam się wtedy lepiej zapoznać z rasą, poznać wady i zalety. A w 2009 roku pojawił się pierwszy bernardyn, kupiony już pod kątem wystawowym.
b: Czyli to już jedenasty rok i pewnie jeszcze więcej sukcesów?
N: Dokładnie tak. Pucharów i medali jest od groma, brakuje miejsca, żeby je ustawić. W mojej hodowli przyszło na świat 19 miotów, ponad 100 szczeniąt.
b: 101 bernardynów!
N: Dokładnie!
b: Pani Nino, bernardyna na żywo widziałam dosłownie kilka razy w życiu, a na pewno nie miałam okazji go pogłaskać. Nie budzi we mnie strachu, ale jest spory, więc jest pewien dystans. Jakie jest ich usposobienie? Czy są niebezpieczne, czy tylko ich wygląd budzi respekt?
N: Sama głowa bernardyna jest tak majestatyczna, że patrząc na niego, można pomyśleć, że lepiej do niego nie podchodzić, ale to tylko pozory. Oczywiście najpierw trzeba zapytać właściciela, bo tak, jak z ludźmi, psy mają różne charaktery. Jeden bernardyn pójdzie z każdym i do każdego, a inny będzie potrzebował więcej czasu na oswojenie się z obcą osobą. Musi ją poznać i powąchać, żeby dać się pogłaskać. Bernardyny ogólnie dobrze sprawują się, jako stróże. Stereotyp, że bernardyny przesypiają całe dni i noce, nie sprawdza się wbrew pozorom, a przynajmniej nie w przypadku moich psów, które są bardzo czujne. Co prawda nie wszystkie, to jest racja — niektóre psiaki można by sprzedać i wywieźć, a dopiero wtedy by się obudziły. Większości z nich nic nie umknie w polu widzenia. Kiedy pojawi się ktoś obcy, alarmują, szczekają, robią zamieszanie — jeśli jeden zacznie, reszta dołącza i mu wtóruje. A jak już się oswoją i widzą nas z tą osobą, przestają widzieć w niej zagrożenie. Jeden pies spoufala się tak, że chce zamordować osobę, którą sobie upodoba. Zamordować w sensie pozytywnym, czyli chce wpakować się na kolana, mimo że waży 60 czy 80 kg. Inny będzie trzymał dystans i przyglądał się sytuacji. Wszystko zależy od indywidualnego charakteru danego psiaka. Bernardyny są raczej cierpliwe, spokojne, nie dają się szybko zdenerwować. To się rzadko zdarza, a jeśli już, to w ostateczności, w stresujących dla psiaka sytuacjach i miejscach, np. kiedy widzi, że komuś dzieje się krzywda. Wtedy są w stanie szczeknąć czy nawet stanąć w obronie człowieka. Zdecydowanie nie są to pieski nadpobudliwe, które łatwo dają się sprowokować.
b: I tym sposobem zahaczyła Pani o kolejne pytanie, które chciałam zadać. Jakie cechy najlepiej opisują charakter bernardynów, jako rasy? Wspomniała Pani o opanowaniu, czy to byłoby właśnie to?
N: Tak, zdecydowanie bernardyn to pies opanowany. Kiedy idziemy z nim na smyczy, pies nie będzie biegał, jak szalony w tę i z powrotem, jak np. owczarek niemiecki, który co chwilę zerka za piłką czy okazją do zabawy. Bernardyn będzie szedł spokojnie przy nodze, od czasu do czasu załatwiając swoje sprawy. Tu sobie powącha, tam popatrzy, Ale są też takie typy, które muszą się wybiegać i wyszaleć. Niektóre bernardyny doskonale radzą sobie z bieganiem za rowerem przez parę kilometrów.
b: Czyli to nie jest do końca prawda, że bernardyny nie są zbyt energiczne?
N: W tej chwili obowiązuje podział. Do niedawna w Polsce występowały wyłącznie bernardyny w typie europejskim — bardzo masywne, grubokościste, i rzeczywiście ociężałe, wolniejsze. Teraz widzimy napływ psów z zagranicy — ze Stanów, czy z Włoch, są to psy lżejsze, w tzw. wersji sportowej. Są wysokie, szczupłe i bardziej smukłe — czyli takie, jakie powinny być psy typowo górskie. Kupując bernardyna, musimy zaobserwować, jakie ma predyspozycje. Jeśli widzimy ociężałego miśka, nie zabierajmy go na wycieczkę rowerową żeby się wyszalał, bo to mu zaszkodzi, a nie pomoże. A jeśli widać, że pies potrzebuje spożytkować dużo energii, chce się bawić i biegać, to jak najbardziej, po etapie zakończonego wzrostu, można z takim psiakiem biegać.
b: Słychać, że bernardyny są Pani naprawdę bliskie. Za co ceni je Pani najbardziej? Czy jest jakaś jedna cecha, która mimo różnic charakteru u poszczególnych psiaków, opisałaby całą rasę?
N: Powiem Pani, że ciężko jest mi odpowiedzieć na to pytanie. Przyznam, że zastanawiałam się nad tym wiele razy, w kontekście tego, czy jakaś inna rasa spodobałaby mi się aż tak bardzo, ale to chyba cała ta uroda, całokształt. Bernardyny mają w sobie coś, co sprawia, że ciężko przejść obok nich obojętnie. Ta głowa, charyzma, masa, ciało, budowa, włos, wszystko. I charakter! To są takie przylepce, niesamowicie oddane psy, cienie, które nie odstępują swoich właścicieli na krok. Chyba za to wszystko.
b: Mogę się mylić, ale czy bernardyny należą do grupy molosów, podobnie, jak mopsy?
N: Tak, zgadza się. Dawniej bernardyny były kojarzone z nowofundlandem. Mają wspólne cechy z molosami. Kocha się je za całokształt, nie za jedną cechę. Wystarczy, że na niego spojrzę: na tę głowę, kufę, oczy. Nie widzę tego np. w owczarku niemieckim.
b: No tak, molosy mają swoje “buzie”.
N: Dokładnie. Ja już nie mogę być obiektywna, kiedy ktoś mnie zapyta o inną rasę. Zawsze wybiorę bernardyna.
b: Czyli bernardyny to psy, które są świetnymi towarzyszami?
N: Zgadza się. Jeśli spędzamy czas na dworze, będą nam towarzyszyć w naszych aktywnościach. Tam, gdzie my, tam i one. A jeśli nic nie robimy, też będą obok. Położą się i odpoczywają koło nas. Jeśli coś się dzieje, od razu są przy płocie i dają znać. To członkowie naszej rodziny. Tam, gdzie my, tam i psy. W domu w każdym kącie mam coś psiego – jak nie klatka, to zabawka, to karma, to pokój zajęty przez psy – wszędzie w domu ich ślady.
b: Jak się rozsiądą na kapanie, to ciężko się już do nich dosiąść.
N: Jeżeli bernardyn wejdzie na kanapę, to miejsca już raczej nie będzie. Aczkolwiek nie jestem zwolenniczką bernardynów – kanapowców. Zawsze powtarzam i będę powtarzała, że te psy męczą się w domu. Szczególnie na etapie największego wzrostu absolutnie nie powinny przebywać na kafelkach, panelach czy innych śliskich nawierzchniach. Skakanie na kanapę i zeskakiwanie z niej jest całkowicie zabronione. Tempo ich wzrostu jest tak szybkie, przyrost masy, kości i więzadeł postępuje praktycznie z dnia na dzień, że można wyrządzić takiemu szczeniakowi bardzo dużą krzywdę.
b: Czyli lepiej nie dawać im okazji do tego typu zachowań?
N: Oczywiście. Taki szczeniak powinien mieć na tyle stabilną, porowatą powierzchnię, żeby się nie ślizgał i nie rzucał całym ciężarem ciała na podłogę. Takie sytuacje mogą spowodować różnego rodzaju urazy i mikrourazy, a ryzyko dysplazji u bernardynów jest spore, dlatego lepiej temu zapobiegać.
Bernardyn - pies ratownik
b: Rozmawiamy już o ratowaniu bernardyna, a chciałabym nawiązać jeszcze do innej relacji bernardyn – człowiek, a mianowicie do ratowania ludzi przez te psy. Zapewne ma Pani sporą wiedzę na ten temat.
N: W tej chwili to wszystko odeszło w niepamięć i zostało tylko w muzeum i na starych fotografiach. Bernardyny zastąpiły inne rasy i sprzęt. W tej chwili bernardyny odnajdują się w roli ozdoby ogrodu, towarzyszy czy ewentualnie psów stróżujących. Chociaż muszę przyznać, że bernardyny czują się w górach doskonale. U nas jest to zabronione, ale po drugiej stronie granicy w Tatrach, czy w innych krajach ludzie urządzają piesze wycieczki w towarzystwie bernardynów. W tej chwili bernardyn – ratownik wyszedł z mody po prostu.
Bernardyn - pies ratownik
b: Rozmawiamy już o ratowaniu bernardyna, a chciałabym nawiązać jeszcze do innej relacji bernardyn – człowiek, a mianowicie do ratowania ludzi przez te psy. Zapewne ma Pani sporą wiedzę na ten temat.
N: W tej chwili to wszystko odeszło w niepamięć i zostało tylko w muzeum i na starych fotografiach. Bernardyny zastąpiły inne rasy i sprzęt. W tej chwili bernardyny odnajdują się w roli ozdoby ogrodu, towarzyszy czy ewentualnie psów stróżujących. Chociaż muszę przyznać, że bernardyny czują się w górach doskonale. U nas jest to zabronione, ale po drugiej stronie granicy w Tatrach, czy w innych krajach ludzie urządzają piesze wycieczki w towarzystwie bernardynów. W tej chwili bernardyn – ratownik wyszedł z mody po prostu.
b: Czyli to my o tym zdecydowaliśmy, a nie cechy bernardynów?
N: Tak. Te psy poradziłyby sobie w akcji ratowniczej doskonale. Wystarczy zrobić prosty eksperyment: pobawić się z nim, schować się gdzieś, wykorzystać maty węchowa lub kawałki mięsa i to jest chwila, żeby bernardyn znalazł trop. Teraz kiedy mieszkają w domach, nie muszą korzystać z tych umiejętności.
b: No tak, wszystko dostają na tacy. A czy bernardyny dobrze dogadują się z dziećmi?
N: Tak, nie ma najmniejszego problemu w relacji bernardynów i dzieci. Sporadycznie, kiedy pies jest już dorosły i pojawia się w rodzinie dziecko, mogą pojawić się pewne trudności. Na szczęście jest to rzadkość, bo te psy zawsze dobrze odnajdują się między ludźmi, czy to dziećmi, czy dorosłymi. Kiedy moja córka pojawiła się na świecie, mieliśmy już dorosłego bernardyn, który był doskonałym stróżem – tam gdzie ona, tam i on. Kiedy jeszcze nie chodziła, leżał koło wózka. Na spacerach także odnajdywał się doskonale. Znam też nabywców, którzy mają malutkie dzieci, albo właścicieli, którzy mają dorosłe psy, a spodziewają się dziecka i mają podobne doświadczenia. Jedyne zagrożenie to niezdarność bernardyna. Jest to ogromny pies, nieświadomy swoich gabarytów, więc przez przypadek może przewrócić dziecko, które uczy się chodzić – wystarczy, że się obróci. Oczywiście nie zrobi tego celowo. Chce podać łapę, która jest wielkości naszej stopy, więc może nieświadomie, przez przypadek zrobić krzywdę.
b: Zadając to pytanie, zakładam też pewną odpowiedź. Osoba, która decyduje się na bernardyna, nie powinna mieszkać w ciasnym mieszkaniu, prawda? Nie mówiąc już o wzroście, cały dzień w jednym pomieszczeniu czy na kanapie nie jest wskazany?
N: Zgadza się, ten pies się męczy w takich warunkach. Powinien mieć dostęp do ogrodu. Niekoniecznie po to, żeby biegać w tę i z powrotem, ale żeby móc sobie spokojnie pospacerować, pochodzić Chodzi o gabaryty – musi mieć się gdzie obrócić i wyprostować. Podobnie, jak człowiek, pies potrzebuje mieć azylu, swojego kąta, gdzie może się wyspać, wychrapać, odpocząć. I to nie w miejscu, gdzie co chwilę ktoś będzie nad nim przechodził. Psy też potrzebują ciszy i spokoju, a ogród jest doskonałym miejscem do tego. Bernardyn to pies, który powinien być na dworze i nie straszna mu jest pogoda. Często się zdarza, że są przymrozki czy śnieg na dworze, a moje psy leżą przysypane śniegiem, wstają, otrzepują się bawią się nie marznąć. Nie trzeba ich przykrywać kołderką na kanapie, bo tym sposobem tylko im szkodzimy.
b: I doszłyśmy do kolejnego zagadnienia, o które chciałam zapytać. Jak znoszą upały?
N: Bardzo źle, podobnie, jak inne molosy. Nie powinny być narażone bezpośrednio na słońce, a jeśli przebywają na dworze, powinny mieć zadaszenie, albo zacienione miejsce. Do tego duża miska z wodą, a nawet basen, w którym mogą się schłodzić.
b: Pani Nino, ostatnie pytanie do Pani, jako pasjonatki bernardynów i hodowczyni. Co powinna wiedzieć osoba, która chciałaby kupić takiego psa?
N: Jeśli taka osoba jest już zdecydowana na tę rasę, to mam nadzieję, że zdaje sobie sprawę, że jeśli psiak będzie wchodził i wychodził z domu, to podłogi będą myte 10 razy. To samo ściany. Włosy będą w jedzeniu, a gluty są wszędzie, bo to rasa, która bardzo się ślini. Trzeba wiedzieć, że nie utrzymamy czystości, jeśli pies będzie krążył między domem a podwórkiem. Kolejna sprawa to zapewnienie spacerów odpowiedniej długości. Nie trzeba robić kilometrowych wycieczek, ale trzeba lubić spacerować czy maszerować. Jeśli ktoś szuka psa – ozdoby ogrodu, to bernardyn świetnie się w tym odnajdzie. Majestatyczny pies, który podchodzi do ogrodzenia, niekoniecznie szczeka na prawo i lewo, ale budzi respekt i zainteresowanie. Często ludzie pytają, co to za rasa i są zaskoczeni, że bernardyny są tak ogromne i piękne. Prowadzenie takiego psa wymaga podstawowej wiedzy, żeby nie przeciążać go zabawami, zbyt intensywnymi spacerami czy skokami. Trzeba mu zapewnić odpowiednią dietę. Bernardyny rosną bardzo szybko, dlatego ze względu na stawy trzeba dbać o ich linię i suplementować. Trzeba się tym interesować, a najlepiej utrzymywać stały kontakt z hodowcą, który w razie czego podpowie, co należy zrobić. Bardzo lubię takich właścicieli, którzy nie boją się dzwonić z żadnym pytaniem, przysyłają zdjęcia, dopytują, a przede wszystkim słuchają mnie.
b: Oczywiście, ma Pani dużą wiedzę i doświadczenie, z pewnością poznała Pani w swoim życiu więcej bernardynów, niż te osoby.
N: Chyba tak. I to jest bardzo przyjemne. Z moje hodowli wyszło już ponad 100 szczeniąt, a utrzymuję kontakt z praktycznie wszystkimi właścicielami. Większość szczeniąt wyjechała za granicę, więc czasami mąż się ze mnie śmieje, kiedy o 3 w nocy siedzę i rozmawiam z kimś, kto jest ze Stanów, bo tam właśnie mieszka sporo właścicieli. U nich jest dzień, a u nas noc, ale my siedzimy sobie i rozmawiamy o psach. To jest bardzo miłe, gdy ludzie są zadowoleni albo kiedy wracają. Są właściciele, którzy mają 3-4 psy ode mnie i to właśnie w Stanach, gdzie koszt zorganizowania transportu jest ogromny. To świadczy właśnie o tym, jak bardzo kochają bernardyny za charakter i za to, jakie są. A dla mnie to jest balsam dla serca.
b: Pani Nino, miło słyszeć takie słowa. Bardzo Pani dziękuję za rozmowę i podzielenie się z nami miłością do opiekuńczych bernardynów. Myślę, że niejedna osoba przekonała się, że Taki pies to ogromny skarb.